Powodowany doświadczeniami ostatnich dni (których byłem na szczęście jedynie obserwatorem) postanowiłem stworzyć krótkie zestawienie tego, na co warto zwrócić uwagę podczas zakupu zegarka. Zdaję sobie sprawę, że stworzenie poradnika idealnego jest w zasadzie niemożliwe. Chodzi mi raczej o zasygnalizowanie problemu i wskazanie dobrych oraz złych praktyk w trakcie zakupu wymarzonego czasomierza.
Sam wiem, jak frustrujący i rozczarowujący jest nieudany zakup oraz jak łatwo ulec czarowi oferty, która z prawdą ma tyle wspólnego, co mailowe oferty na przedłużanie taktycznych partii ciała. Nierzadko powodowani impulsem i chęcią zrealizowania „interesu życia” zapominamy o własnych doświadczeniach i tracimy zdrowy rozsądek, popełniając wciąż te same dziecinne błędy.
Jeśli dzięki tej liście choć jedna osoba nie padnie ofiarą nieuczciwych handlarzy, kombinatorów i zwykłych oszustów, to było warto. Tyle tytułem wstępu i jedziemy!
1. Po pierwsze primo – chytry dwa razy traci.
Prawda stara jak świat i boleśnie obecna w świecie zegarków. Jeśli coś wydaje Ci się dziwnie tanie, a cena zdecydowanie odstaje od podobnych ofert, to wiedz, że coś się dzieje! Takie okazje owszem zdarzają się, ale prawdopodobieństwo ich wystąpienia jest zbliżone do spotkania jednorożca w miejscowym parku. Jeśli masz do czynienia z taką sytuacją, to niech od razu włączy Ci się ostrzegawcza kontrolka – bądź czujny i nie daj się oszukać!
2. Towar niezgodny z umową.
Chyba najczęstsza sytuacja, z którą będziecie mieli do czynienia, spotykana zazwyczaj przy zegarkach vintage oraz nowszych, ale używanych. Sprzedający rozmyślnie i celowo wprowadza potencjalnego kupującego w błąd, umieszczając w opisie informacje nieprawdziwe lub też przemilczając niewygodne fakty dotyczące zegarka. Zazwyczaj jest to ocena stanu zegarka za pomocą słów kluczy: „doskonały”; „igła”; „jak nowy”; „Szwajcar płakał, jak oddawał”. Tego typu oceny są warte tyle co nic i jeśli sprzedawca nie używa do oceny stanu przyjętej w danej społeczności (np. grupie FB lub forum sprzedażowym) to są one tylko pustymi zwrotami. Dużo bardziej wartościowy jest tzw. „opis negatywny”, czyli dokładne wypunktowanie wszystkich wad, mankamentów, a nawet normalnych śladów użytkowania. Bardzo cenię sobie handlarzy, którzy uczciwie piszą o usterkach, śladach na tarczy, wskazują rysy i odwołują się do samodzielnej oceny stanu faktycznego w oparciu o dobrej jakości zdjęcia. A skoro o zdjęciach mowa, to pora przejść do następnego punktu!
3. Zdjęcia robione tosterem.
W dzisiejszych czasach nawet najpodlejsze smartfony dysponują kilku megabitową matrycą i w miarę przyzwoitym obiektywem pozawalającym na wykonywanie zdjęć oddających stan faktyczny sprzedanego zegarka. Jeśli spotkacie ofertę z fotografiami w złej rozdzielczości, nieostrymi, zaciemnionymi lub zwyczajnie niedbałymi, to powinniście uważać. Dopuszczam możliwość wyjątkowej indolencji autora, ale najcześciej mamy do czynienia z celowym działaniem mającym na celu ukrycie niedostatków i braków sprzedawanego towaru. W skrajnych przypadkach sprzedawca tłumaczy się brakiem talentu fotograficznego (jakby to miała być sesja do kalendarza Pirelli) lub opowiada jakieś niestworzone historie o braku czasu i złym obiektywie. Nie muszę chyba dodawać, że brak wyraźnego zdjęcia mechanizmu dyskwalifikuje każdą ofertę. Często spotykane tłumaczenie o problemach z otwarciem dekla, obawą przed porysowaniem rzadko kiedy znajdują odzwierciedlenie w rzeczywistości. Pamiętajcie, że przyjmując ofertę z kiepskimi zdjęciami, kupujecie kota w worku… i najcześciej ten kot jest martwy.
4. Wiedza kolektywna.
Nie każdy dysponuje wiedzą absolutną i nawet osoba, która z niejednego werku chleb jadła, może mieć wątpliwości co do stanu zegarka. Zdecydowanie polecam Wam grupy na Facebooku, na których znajdziecie oferty sprzedaży. Dlaczego? Ano dlatego, że po pierwsze osoby, z którymi będziecie mieli do czynienia nie są anonimowe – regulamin Facebooka przynajmniej w teorii wymaga korzystania z prawdziwych kont – od czasu do czasu to nawet weryfikuje. Po drugie, łatwo zweryfikować przeszłość handlarza i jeśli nie jest on homo novus to łatwo sprawdzimy jego historię sprzedaży oraz zasięgniemy języka. Po trzecie, grupa najcześciej weryfikuje opis i jego zgodność ze stanem faktycznym. Dodatkowo wystawiany zegarek musi spełniać wymogi wewnętrznego regulaminu, co wymusza automatycznie jakość tego typu ofert. Po czwarte, w wypadku jakichkolwiek problemu możemy szybko i łatwo publicznie wyjaśnić całą sprawę, a ewentualny nieuczciwy sprzedawca nie może nas zbyć życzliwym „spadaj na drzewo”.
Tutaj muszę ostrzec, że grupa grupie nie równa i standardy oraz polityka wobec nieuczciwych sprzedawców może się różnić. Musicie użyć rozumu i sami ocenić, czy na pewno znajdujecie się w dobrym miejscu, a nie wśród naganiaczy, którzy ponad dobro społeczności cenią sobie pełną kiesę.
Oczywiście warto też polować na wymarzony zegarek na znanych portalach aukcyjnych, które w miarę dobrze chronią kupującego (choć wobec perfidnego oszustwa zawsze pozostaniemy bezbronni). Dla hardcorowców i miłośników hazardu pozostają wynalazki typu OLX.
5. Mój własny ekspert.
Zawsze przed finalizacją transakcji warto poradzić się zaufanej osoby, która jest specjalistą w danej dziedzinie. W czasach gdy podrabia się nawet radzieckie zegarki warte kilkadziesiąt złotych nic nie jest pewne… Trzeba dobrego oka i sporej wiedzy, żeby wyłapać dobrze spreparowanego składaka, zidentyfikować odnawiane i niepasujące elementy. Do tego właśnie przyda nam się konsultacja z kolegą obytym w zegarkowym świecie. Rzadko też zdarza się, że ktoś jest specem od wszystkiego, wtedy dobrze mieć na podorędziu kilka osób, którym można zaufać!
6. Brzytwa Ockhama
Jeśli coś na pierwszy rzut oka wzbudza wątpliwości i wydaje się podejrzane to najcześciej takie właśnie jest. Ta stara zasada zgodnie z którą w wyjaśnianiu zjawisk należy dążyć do prostoty przydaje się też w świecie zegarków. Szrot ze zdjęć w rzeczywistości okazuje się szrotem, fejk fejkiem, a podejrzany handlarz jest najczęściej zwykłym zegarkowym Pinokiem…