Pomysł na napisanie tego tekstu kiełkował w mojej głowie o dłuższego czasu. Głównie dlatego, że moja przygoda z zegarkami zaczęła się właśnie od starych czasomierzy i wydawało mi się, że będzie to dobry „post otwarcia„. Po części też przez to, że wielu z moich znajomych nie rozumie (lub przynajmniej tak twierdzi) sensu posiadania takiego zegarka. Inna sprawa, że czasem tłumaczenie „oczywistych oczywistości” ludziom nie zaznajomionym z określoną tematyką nie jest sprawą łatwą. Postanowiłem więc zebrać w kilku punktach tę argumentację, licząc, że przyda się wszystkim apologetom starych czasomierzy… jak również mnie samemu.
Warto jeszcze przy okazji wstępu odpowiedzieć sobie na pytanie, czym jest zegarek „vintage”? Upraszczając można napisać, że jest to po prostu stary zegarek… i zasadniczo jest to prawda. Sam termin „vintage” jest sporym kontenerem znaczeniowym i oznacza pewien styl w kulturze i sztuce, którego głównym wyznacznikiem jest noszenie rzeczy z innej epoki lub na taką epokę stylizowanych. W zasadzie określenie, że coś jest „vintage” można użyć w wypadku obiektów starszych niż 20 lat. Jeszcze jeden ważny atrybut to wysoka jakość i tym samym odporność na upływ czasu. Jak łatwo się domyśleć to, co dzisiaj uchodzi za nowoczesne, za 20 lat nosić będzie szlachetne miano „vintage”.
W wypadku zegarków za „vintage” uważa się te wyprodukowane przed rokiem 80. Co ważne, może to być zarówno zegarek mechaniczny, jak i kwarcowy lub np.kamertonowy – istotnym kryterium jest wiek, a nie technologia.
Skoro wszystko jest już jasne, pozbywamy się cudzysłowu i używamy określenia zegarki vintage zamiennie ze starymi… Zaczynamy więc naszą listę!
1. Sentyment
Nie będzie chyba przesadą, jeśli napiszę, że zdecydowana większość pasjonatów zegarmistrzostwa i kolekcjonerów zaczyna swoją przygodę od przysłowiowego „zegarka po dziadku”. Często kończy się to gruntowną renowacją przekraczającą wartość rodzinnej pamiątki. Z punktu widzenia logiki i ekonomii jest to przedsięwzięcie bezsensowne. Nagroda jest jednak warta każdej ceny – mamy unikalny przedmiot, który przez lata towarzyszył bliskiej nam osobie. Co więcej, nie będzie leżał dłużej na dnie szuflady i to właśnie my dopiszemy jego dalszą historię… być może przekazując go też następnym pokoleniom. Jeśli gdzieś w jakiejś rodzinnej szufladzie leży taki stary zegarek – koniecznie musicie przywrócić go do życia!
2. Drugie życie
Proceder ograbiania starych mechanizmów z kopert jest niestety smutnym faktem. Niejedna antyczna koperta wylądowała w tyglu lub została galwanicznie pozbawiona powłoki. Dzieje się tak zasadniczo z dwóch powodów. Pierwszy to wysoka cena złomu złota i srebra, a drugi to relatywnie niskie ceny zegarków kieszonkowych. Takie połączenie skutkuje tym, że na aukcjach sporo jest pięknych i zabytkowych mechanizmów. Szansą na drugie życie takiego osieroconego werku jest danie mu drugiego życia i inkarnacja pod postacią „pasówki”. „Pasówka” to nic innego jak zegarek kieszonkowy, który po odpowiednich przeróbkach może być noszony jako naręczny. Osobiście nie jestem jakimś specjalnym ich fanem – bardziej ze względów praktycznych (mała odporność na uderzenia i duże rozmiary) – ale gdy alternatywą jest przeznaczenie go na części lub zezłomowanie, wybór jest prosty. Jeśli macie więc piękny mechanizm ze zdekompletowanej kieszonki, nie wahajcie się ani chwili! Fachowo zrobiona „pasówka” z przeszklonym deklem odsłaniającym zabytkowy mechanizm może ponownie stać się arcydziełem sztuki zegarmistrzowskiej!
3. Użyteczność
Trudno chyba o inny przedmiot codziennego użytku, który miałby tak wysokie walory użytkowe. Nieważne, czy nazwiemy to ergonomią, czy też wysokim „user experience” – zegarek naręczny bije na głowę większość gadżetów i całą technologię „weareables”! Sprawdzenie godziny trwa tyle co obrót nadgarstka, układ wskazań jest widoczny w pełnym słońcu (!!!), a czas pracy na jednym „ładowaniu” jest nieograniczony 😉 Sam fakt, że smartwatche naśladują w formie i funkcjonalności zegarki naręczne sprzed stu lat jest tego najlepszym przykładem.
4. „Wyróżnij się lub giń!”
Nie oszukujmy się, spora część z nas nosi zegarek niekoniecznie w celu sprawdzania na nim godziny 😉 Fakt ten nie umknął oczywiście markom modowym, które z niezłym skutkiem od lat produkują miliony wyrobów „zegarkopodobnych”. Zegarki takie szybko stały się popularne (szczególnie w ostatnich latach) i wsparte silnym marketingiem trafiły pod strzechy, wykrawając dla siebie pokaźny kawałek zegarkowego tortu. Do tego dochodzi też nasze przywiązanie, a właściwie zachowawczość przy wyborze „zwykłych” marek zegarkowych. W związku z tym, szansa, że dwie przypadkowe osoby będą nosiły podobny lub wręcz identyczny model nie jest wcale taka mała… Jak uniknąć takiej sytuacji? Odpowiedź jest prosta – nosić zegarek vintage – im rzadszy model (co często jest skorelowane z jego wiekiem), tym lepiej!
5. Inwestycja
W przeciwieństwie do rynku nowych zegarków, który systematycznie się kurczy, czasomierze vintage mają się wyśmienicie. Ceny już od kilku lat idą w górę i są to wzrosty na poziomie 10-20% w skali roku. Jeśli do tego dodamy, że w Polsce sprzedaje się ok. 10 razy mniej zegarków (rynek pierwotny i wtórny), niż na przykład w Hiszpanii, to perspektywy wyglądają nader optymistycznie. Jesteśmy rynkiem wschodzącym i wyraźnie to widać po dynamice sprzedaży i wzroście popytu. Można więc potraktować zakup zegarka jako inwestycję, o dość atrakcyjnej stopie zwrotu. Trzeba tylko zminimalizować ryzyko i dokładnie wiedzieć, co kupujemy, od kogo i na jakich zasadach. Tutaj nieodzowna jest pomoc ekspertów lub korzystanie z wiedzy kolektywnej na forach lub grupach skupiających pasjonatów starych zegarków.
6. Ponadczasowość
Żyjemy w czasach, w których nie przywiązuje się wagi do czasu życia przedmiotów użytkowych. Jedną z najważniejszych rzeczy, która pociąga mnie w starych zegarach i zegarkach jest właśnie wyjątkowe podejście do ich projektowania i konstruowania. Zegarki (mechaniczne w szczególności) to jedne z niewielu urządzeń tworzonych tak, by działały jak najdłużej, bez potrzeby częstego serwisowania i konieczności wymiany części. Im głębiej wejdziemy w historię horologii, tym bardziej oczywiste wydaje się takie podejście. Każdy, kto zobaczy dobrze zachowany stuletni (lub sporo starszy) mechanizm nie będzie miał wątpliwości, o co mi chodzi. Pomimo wielu zmian i rewolucji w biznesie zegarkowym nadal konstruuje się czasomierze, które mają przetrwać dziesiątki lat. Jest to w pewien sposób kontynuacja filozofii, jaką wyznawali słynni zegarmistrzowie sprzed wieków.
Wiki
3 września 2018 at 18:25
Ja noszę zegarek Jordan Kerr, już od kilku lat, na cienkiej złotej bransolecie, dla mnie jest vintage XD
Redakcja
1 grudnia 2018 at 21:43
🙂