Zapewne wielokrotnie spotkaliście się z różnymi historycznymi opracowaniami traktującymi o początkach zegarmistrzostwa. Jedną z ważniejszych cezur w nich prezentowanych jest wynalezienie małogabarytowej sprężyny napędowej i „uwolnienie” przyrządów do pomiaru czasu. Powstaje wtedy nowa kategoria czasomierzy, tzw. „zegary noszone”. Nie wiemy dokładnie, kto wpadł na ten pomysł, ale zazwyczaj przypisuje się to odkrycie Peterowi Henleinowi – norymberskiemu zegarmistrzowi. Pisałem już o tym na łamach Kwestii Czasu, przy okazji tekstu o „jajku norymberskim„. Ostatnio przy okazji przeglądania tekstów źródłowych dotyczących historii zegarmistrzostwa brytyjskiego natrafiłem na małą sensację. Okazuje się, że najstarszy znany zabytek tego typu nie pochodzi wcale z Norymbergi, a nie nawet z terenów Rzeszy… a z Polski!
Jego powstanie należy wiązać z osobą królowej Polski i wielkiej księżnej litewskiej Bony Sforzy. Ta pochodząca z potężnego mediolańskiego rodu kobieta na trwałe zapisała się w historii, jako małżonka przedostatniego króla z dynastii Jagiellonów Zygmunta I Starego oraz matka Zygmunta Augusta i Anny Jagiellonki. Choć jej rodzina została pozbawiona tronu mediolańskiego przez krewnych i straciła część wpływów politycznych, dzięki wsparciu Habsburgów została żoną owdowiałego Zygmunta I Starego. Uroczystości zaślubin i koronacji Bony odbyły się w Krakowie 18 kwietnia 1518.
Książęcy ród Sforzów słynął z ogromnego bogactwo i równie wielkich wpływów. Warto nadmienić, że Bona przywiozła do Polski (poza osławioną włoszczyzną) potężny posag. Była też w posiadania znacznego majątku, co w konsekwencji doprowadziło do jej zguby…
Zanim jednak do tego doszło, świeżo upieczony małżonek starał się zaimponować majętnej i światowej żonie na różne sposoby. Jednym z nich okazał się niezwykły zegar zamówiony przez króla u sławnego rzemieślnika – zegarmistrza Piotra zwanego Czechem.
Zegar przenośny był na tamte czasy urządzeniem niecodziennym i bardzo kosztownym – pozwolić sobie na niego mogli tylko nieliczni. Dodatkowo czasomierz stworzony dla polskiej królowej był absolutną nowinką techniczną, ponieważ był w pełni „mobilny” i należał do kategorii wspominanych już zegarków noszonych.
Swoim kształtem przypominał konstrukcję stworzoną przez Petera Henleina, czyli grubszą puszkę, a właściwie cylindrem o wymiarach: ok. 25 cm średnicy i 13 cm wysokości. Zegar był złocony i misternie zdobiony grawerunkiem i cyzelowaniem, a najbardziej eksponowaną dekoracją był herb rodu Sforza – pożerający człowieka smok w koronie. Wyposażony w małogabarytową sprężynę spiralną wynalezioną przez Henleina stanowił na tamte czasy niezwykle nowoczesną konstrukcję. Tarcza wraz ze wskazówkami znajdowała się w jego górnej części, stanowiącej pokrywę mechanizmu. Dodatkowo była pięknie dekorowana motywami astrologicznymi z kołem rocznym pokazującym pozycję słońca względem znaków zodiaku. Posiadała też dwa pierścienie godzinowe: zewnętrzny I-XII i mniejszy wewnętrzny I-XXIV. Ten ostatni był wyposażony w pokrętła umożliwiające ręczną regulację wskazań i coś co dzisiaj nazwalibyśmy komplikacją „drugiej strefy czasowej” (sic!)
Zegarek był sygnowany „Jacob Zech” (pol. Jakub Czech) i posiadał datę powstania (!!!) wyrytą na bębnie sprężyny, co datuje go jednoznacznie na rok 1525, czyli na 7 rok Bony w domu Jagiellonów. Na tarczy znajdowały się też trzy dodatkowe łacińskie sygnatury: „Bonum”, „Medium”, „Malum”, które stanowiły swego rodzaju wróżbę. Informowały (pol. dobrze, średnio, źle), czy położenie słońca względem znaków zodiaku sprzyja podejmowaniu nowych przedsięwzięć. Jak widać astrologia miała w tamtych czasach ogromne znaczenie. Fazy księżyca pokazywała inna wskazówka zainstalowana na najwęższym z pierścieni tarczy. Całość układu wskazań dopełniał skrajny pierścień z 369-dniowym kalendarzem i ostatnią wskazówką w kształcie słonecznej korony.
Zabytek, podobnie jak drugi nieco późniejszy zegarek sferyczny stworzony przez Piotra Czecha, znajduje się w zbiorach London Society of Antiquaries.
Nie ma wątpliwości, że zegarek Bony powstał w Czechach, w których ścierały się wpływy Habsburgów i Jagiellonów. Wydaje się mało prawdopodobne, żeby Piotr Czech prowadził warsztat w któryś z miast Korony. Czasomierz powstał jednak na bezpośrednie zlecenie króla Polski i został ofiarowany jego królewskiej małżonce. Myślę, że możemy spokojnie mówić, że najstarszy znany zegarek noszony ma polskie pochodzenie, a nawet jeśli powstał w Czechach, to były one akurat wtedy pod panowaniem Ludwika II Jagiellończyka…
Źródła
+Peter Henlein – The First Watches, (historyofwatch.com)