Czytałeś pierwszą część? – jeśli nie to kliknij tutaj!
Wspólny mianownik w markach zegarków produkowanych przez Rosjan to nawiązanie do lotów w kosmos. Od 1969 roku wszystkie zegarki z fabryki w Czystopolu noszą nazwę “Wostok” (ros. Восток), czyli “świt”, a taką właśnie nazwę nosił pierwszy radziecki program załogowych lotów kosmicznych. Nie ma też raczej wątpliwości, czym inspirowali się twórcy marki “Raketa” (ros. Paкeтa). W 1MFZ powstaje chyba najsłynniejsza radziecka marka, czyli “Poljot” ros. Полет), która oznacza ni mniej, ni więcej, tylko “lot”. Chodzi, rzecz jasna, o pierwszy lot człowieka w kosmos.
To właśnie w “Pierwszej Moskiewskiej” powstał zegarek, który jako pierwszy opuścił naszą planetę… i szczęśliwie na nią powrócił.
Według oficjalnej wersji, potwierdzonej w wywiadzie udzielonym po lądowania przez Jurija Gagarina, kosmonauta miał na ręce zegarek Szturmanskie (ros. Штурманские). Marka ta powstała w 1949 roku, a zegarki były przeznaczone wyłącznie dla kadry oficerskiej sił powietrznych i nigdy nie trafiły do normalnej sprzedaży. Gagarin otrzymał swój zegarek, jak każdy kadet elitarnej szkoły pilotów w Orenburgu nad rzeką Ural. Po skończeniu szkolenia specjalna komisja decydowała, czy absolwent może zatrzymać swój egzemplarz.
Tutaj warto zaznaczyć, że w początkowym okresie powojennym zegarki nie były dostępne dla zwykłych obywateli. Można je było otrzymać wyłącznie “za zasługi”. Jeśli nie byłeś górnikiem z 25-letnim stażem, funkcjonariuszem partyjnym, czy też wojskowym, czas płynął dla Ciebie inaczej…
Standardowa wersja przeznaczona dla lotników posiadała mechanizm na 15 kamieniach z centralnym sekundnikiem i ze stop-sekundą, ukryty w dwuczęściowej chromowanej kopercie z zakręcanym stalowym deklem. Zegarek był dość mały, jak na obecne standardy i miał zaledwie 33 mm średnicy. Jego sercem był układ regulatora z balansem wyposażonym we włos bregeutowski. Wersja przeznaczona dla kosmonautów posiadała dodatkowe dwa kamienie i specjalne zabezpieczenie antywstrząsowe, chroniące czopy osi balansu przed uszkodzeniem. Podobno największym zagrożeniem były wibracje i wstrząsy generowane przy starcie przez rakiety nośne, stąd stosowna modyfikacja.
Zegarki Szturmanskie wywodziły się w prostej linii od wspominanego już mechanizmu Lip R26, czyli były tak naprawdę zmodyfikowanymi Pobiedami. Zatem pierwszy zegarek w kosmosie opierał się na konstrukcji z 1918 roku! Mimo to, a może właśnie dlatego, zegarek Gagarina spełnił swoje zadanie, a po odbytym locie został przekazany jako dar fabryce, w której został wyprodukowany.
Szturmanskie na 17 kamieniach towarzyszył też przez 3 dni Walentynie Tierieszkowej podczas misji Wostok 6. Był to zarazem pierwszy lot kosmiczny z udziałem kobiety i ostatni załogowy lot kosmiczny w ramach pionierskiego programu Wostok.
W kosmosie nie słychać tykania
Kolejny ważny etap kosmicznego wyścigu miał miejsce w 1965 roku w ramach programu Woschod. Aleksiej Leonow opuścił wtedy statek kosmiczny Woschod 2 i wyszedł na krótki spacer, stając się tym samym pierwszym człowiekiem w otwartej przestrzeni kosmicznej. Spacer trwał dokładnie 12 minut i 9 sekund, a kolejne ważne minuty podboju kosmosu ponownie odmierzył zegarek radziecki. Tym razem była to Striela (ros. Стрела) – chronograf kal. 3017 z włosem bregeutowskim, wyprodukowany przez 1MFZ w oparciu o szwajcarski mechanizm Venus 150/152. Podobnie jak wypadku poprzednika i ten zegarek był przeznaczony dla radzieckich pilotów wojskowych. Zegarek z komplikacją chronografu był tym razem nieco większy i jego trzyczęściowa chromowana koperta mierzyła 35 mm średnicy. Produkowano go też później pod marką Poljot i Sekonda.
Nasz kosmiczny zegar zatrzymuje się po raz pierwszy w dramatycznych okolicznościach 24 kwietnia 1967 o godzinie 3:22 czasu UTC. Kapsuła statku Sojuz 1 po awarii spadochronu uderza o Ziemię. Pierwszy człowiek ginie podczas lotu kosmicznego, a ostatnie chwile jego życia odmierza chronograf Poljot, wariant znanego nam już kal. 3017. Władimir Michajłowicz Komarow był doświadczonym kosmonautą, uczestnikiem wcześniejszego programu Woschod (lot załogowy Woschod 1). Nad jego misją inaugurującą program Sojuz od początku wisiało fatum. Program lotu miał dowieść światu o przewadze ZSRR nad USA w wyścigu do Księżyca. Pogłębiająca się rywalizacja pomiędzy mocarstwami i wynikająca z niej presja władz spowodowały, że pomimo licznych usterek i błędów projektowych, a nawet osobistej ingerencji Gagarina (chcącego wstrzymać misję), feralny lot doszedł do skutku.
Zanim przejdziemy do głównego i zasadniczo jedynego liczącego się konkurenta ZSRR w kosmicznym wyścigu warto wspomnieć jeszcze jedną, niezwykle udaną i produkowaną do dziś konstrukcję. Mowa o chronografie cal. 3133, który występował pod różnymi nazwami: Poljot, Szturmanskie i OKEAH. Jego produkcja rozpoczyna się w roku 1976 w oparciu o licencję (mechanizm Valjoux 7734), maszyny i części zakupione przez Rosjan dwa lata wcześniej. Nowy chronograf stopniowo zastępuje zasłużoną Strelę i bierze udział w wielu załogowych misjach (nie tylko na rękach radzieckich kosmonautów).
Na srebrnym globie
Jeśli mamy już za sobą pierwszy lot załogowy i spacer w przestrzeni kosmicznej to najwyższa pora na la grande finale, czyli lądowanie na Księżycu. Jaki zatem zegarek miał na ręku Neil Armstrong podczas finałowego epizodu kończącego pionierski okres podboju kosmosu?
Warto zaznaczyć, że amerykańscy astronauci nie mieli takiej swobody w wyborze zegarka jak ich radzieccy koledzy. W sowieckim programie kosmicznym wystarczyło tylko, żeby zabrany w kosmos werk nie stwarzał zagrożenia dla misji oraz zdrowia i życia kosmonautów. W NASA już takiej wolności nie było. Demokracja demokracją, ale procedury i standardy muszą obowiązywać!
Test jaki musiał przejść każdy z “kandydatów” na kosmiczny zegarek był najbardziej ekstremalnym w długiej historii horologii. Zegarek musiał wytrzymać skrajne temperatury w zakresie od -18 do 93 °C, wilgotność na poziomie 95% przy wysokiej temperaturze, ciśnienie 1,6 atm, przejść test dekompresji w próżni 10-6 atm i w wysokiej temperaturze, być odpornym na wysokie wibracje i szum akustyczny na poziomie 130 dB i na koniec zaliczyć przeciążenie 50 g.
Jeśli patrzycie teraz nerwowo na swoje nadgarstki, to wasze obawy są uzasadnione. Nie wiadomo, jak wyglądałby wasz ulubiony sikor po takich zawodach…
Między innymi z tej przyczyny nie zamówiono w szwajcarskiej manufakturze zegarków elektronicznych z wyświetlaczami ciekłokrystalicznymi (a były takie pomysły). Ekstremalnych testów nie wytrzymały konkurencyjne chronografy legendarnych marek, m.in. Breitling, Longines, Rolex i Bulova. W końcu, zdecydowano się na Omegę Speedmaster Professional, mechaniczny zegarek z naciągiem ręcznym z funkcją chronografu, oparty na mechanizmie cal. 861. Całość była skrywana w asymetryczne stalowej kopercie (lepiej chroniącej koronkę i przyciski chronografu, odpornej na pył i kurz) wyposażonej w hesalitowe szkło.
20 lipca 1969 roku o godzinie 20:17:40 UTC mechanizm szwajcarskiej Omegi rozpoczął odmierzanie 21 godzin i 37 minut spędzonych przez załogę Apollo 11 na Księżycu. Cała załoga (wraz z zegarkami) z sukcesem ukończyła misję i szczęśliwie wróciła na Ziemię, aby na stałe przejść do legendy i zainspirować kolejne pokolenia kosmonautów. Nie zdziwi zapewne nikogo, że po takim epickim “product placement” Omega nadal kontynuuje produkcję serii Speedmaster Professional. Należy oddać też sprawiedliwość zegarkom Bulova Accutron, które pracowały niestrudzenia, jako zegary pokładowe podczas tej misji.
Poland can into space
W tym momencie można by zakończyć ten przegląd legendarnych kosmicznych zegarków, gdyby nie jeszcze jeden epizod – nasz mały-wielki wkład w podbój kosmosu. Pytanie samo ciśnie się na usta – “Co u licha, miał na ręce Mirosław Hermaszewski podczas lotu na statku Sojuz 30?!”
Odpowiedź nie jest prosta i tak oczywista, jak mogłaby się wydawać. Dla tych, którzy nie pamiętają przypomnę, że pierwszy (i jak dotąd jedyny) polski kosmonauta odbył swój lot w roku 1978 pomiędzy 27 czerwca a 5 lipca. Można by się założyć, że był to radziecki chronograf oparty na mechznizmie cal. 3133. Byłby to jednak zakład przegrany sromotnie. Otóż nasz kosmonauta, odznaczony „Złotą Gwiazdą” Bohatera Związku Radzieckiego, Orderem Lenina, Orderem Krzyża Grunwaldu I Klasy, miał na ręku polski zegarek marki Unitra Warel! Była to bardzo ciekawa autorska konstrukcja wyposażona w elektroniczny wyświetlacz z czerwonymi diodami LED, zamknięta w minimalistycznej stalowej kopercie ze zgrabnie dopasowaną bransoletą. Wskazanie czasu było wyświetlane “na żądanie” po wciśnięciu przycisku. W środku krył się już niestety japoński moduł z rezonatorem kwarcowym SANYO. Polscy inżynierowie musieli skorzystać z rozwiązania na obcej licencji, ponieważ nie dysponowaliśmy wtedy taką technologią.
Epilog
Wszystkie z wymienionych zegarków urosły do rangi kultowych, a ich legenda żyje nadal. Oryginały trafiły do muzeów, bliźniacze modele z tych samych serii są rozchwytywane przez kolekcjonerów i często padają też ofiarą fałszerzy. Większość doczekała się drugiego życia w postaci mniej, lub bardziej udanych reedycji.
Jeśli gdzieś przypadkiem znajdziecie w jakiejś zapomnianej i zakurzonej szufladzie jeden z nich, nie wahajcie się dać mu drugie życie. Niech tyka nadal i opowiada wszystkim swoją niezwykłą historię z pionierskich lat kosmicznego wyścigu.
Bibliografia
+Kesaharu Imai, A Time Capsule Omega Speedmaster: The Story of the First Watch in Outer Space, World Photo Press, 1998
Juri Levenberg, Russian Wristwatches: Pocket Watches, Stop Watches, Deck Watches & Marine Chronometers, Schiffer Pub Limited, 1998
The Watches That Went to the Moon, Air & Space magazine
History of the Omega Speedmaster, Time and Watches
Sean Lorentzen, Watches in Space: Yuri Gagarin
The STRELA History
Bartek
27 października 2016 at 21:38
Świetna robota, dobre pióro! Pozdrawiam!
Leszek
27 października 2016 at 23:04
Dziękuję za dobre słowo – będę walczył! 🙂
Łukasz
31 października 2016 at 00:24
Bardzo ciekawy artykuł!
Redakcja
31 października 2016 at 09:12
Dzięki! O zegarkach w kosmosie będzie jeszcze nie raz 🙂
Łukasz
18 lipca 2018 at 20:03
Kapitalny artykuł! Również interesuje się zegarkami, ale tak znakomitej wiedzy jeszcze nie posiadam. Jestem pełen uznania. Będę tutaj zaglądać częściej. Pozdrawiam.
Redakcja
1 grudnia 2018 at 21:44
Dziękuję za dobre słowo – Pozdrawiam! 🙂